Tak to się zaczęło rok 1911 - 1939
Szkoła w Wołkowyi została zorganizowana w 1911 roku przez Koło Towarzystwa Szkoły Ludowej w Baligrodzie.
Wołkowyja liczyła w tym czasie około 30% ludności polskiej reszta deklarowała się jako Ukraińcy. Do szkoły uczęszczało więc około 20 dzieci polskich i 30 ukraińskich. Sala szkolna wynajęta w budynku żydowskim o wymiarach 4 m x 4 m nie odpowiadała wymogom szkoły.
Pierwszym nauczycielem aż do roku 1914 był Marian Kułak. Z Wołkowyi powołany został do wojska w czasie wybuchu I wojny światowej.
Następnie uczyły Józefa Mikulska, Helena Romanowiczówna, Aleksandra Hawłówna.
Warunki życiowe i towarzyskie były wówczas w Wołkowyi bardzo ciężkie. Nauczyciele odczuwali brak mieszkania, środków żywnościowych, nie mówiąc o życiu kulturalnym czy towarzyskim.
Wołkowyja była wsią „zapadłą”. Z Leskiem połączona polną drogą o bardzo lichej nawierzchni. We wsi prócz księdza polskiego i ukraińskiego nie było żadnego inteligenta, człowieka wykształconego. Warunki te odstraszały nauczycieli od Wołkowyi. Jeżeli ktoś zadecydował się pozostać nie wytrzymywać długo. Ponadto nauczyciele spotykali się z niechęcią miejscowej ludności. Nikt z miejscowych nie troszczył się o losy szkoły, czy nauczyciela.
Szkoła uważa była za ciężar dla gromady, gdyż odrywała na kilka godzin dzieci tak bardzo potrzebne w gospodarstwach.
„Wśród takich warunków - wspomina Janina Czternastkowa - w roku 1919 nie można było znaleźć dla Wołkowyi siły nauczycielskiej. Nie zrażona tymi warunkami chcąc ratować polskość na kresach od wynarodowienia i analfabetyzmu objęłam 1 IX 1919 roku posadę nauczycielską w Wołkowyi.”
Rada Szkolna Powiatowa mieściła się w Lesku. Inspektorem był w tym czasie pan Skalecki.
Przez 18 lat (z zapisków J. Czternastkowej) uczyłam w chłopskich chałach, w sali największej 5 m x 4 m, a przez parę lat we własnym domu. O ile uczyłam w czyjejś chacie, to musiałam płacić miesięczny czynsz w kwocie 6 zł - oczywiście z własnej kieszeni bo ówczesny sołtys Czerenkiewicz budżetu szkoły nie uznawał i twierdził, że gdy nauczyciel chce uczyć i mieć posadę (za co bierze pieniądze) i niech sobie opłaca szkołę z własnych środków, musiałam też opłacać stróża i remont izby lekcyjnej.”
Ludność miejscowa była bardzo biedna. Były liczne wypadki, że w okresie zimowym dziecko przychodziło do szkoły boso.
O budowie szkoły nie było wprost mowy, tym bardziej, że ludność nie doceniała znaczenia szkoły. Właściciel Wołkowyi doktor Bednarski ofiarował na rzecz szkoły 2 ha pola (nieużytków), trochę drzewa, glina na cegłę była w miejscu.
Nie pomogły - mówi J. Czternastkowa - prośby, groźby, sołtys Czerenkiewicz do tej pracy go nakłonić nie chciał, a nawet odstraszał, twierdząc, że gospodarze wyniszczą się materialnie.”
Gdy w roku 1935 organizowano gminy zbiorowe powstała też gmina w Wołkowyi. Wójtem został Kazimierz Bohusiewicz. Od tego dopiero momentu szkoła znalazła swą pozycję w budżecie gminnym. Pierwsze wydatki na oświatę datuje się od roku 1935/36.
Zaczęłam - wspomina J. Czternastkowa - starać się wszystkimi sposobami, by przystąpić do budowy szkoły. Po wielkich staraniach przystąpiono w 1936 roku do niwelowania parceli pod budynek szkolny i wypalania cegły. Robota ustała, bo do podjęcia budowy potrzebne były fundamenty, ponadto nie było funduszów. Rada Gminna uchwaliła by zebrać 1 zł od morga pola. Zebrano jednak zamiast 800 złotych 172 zł.
W dodatku zaczął się strajk ludności ukraińskiej, która nie chciała by szkołę budowano na parceli ofiarowanej przez doktora Bednarskiego, tylko chciano kupić inną w środku wsi.
Wobec tego, że przez 15 lat obiecywano i odciągano to kupno i nie było w ogóle nadziei by doszło to do skutku - zabraliśmy się przemocą, tym bardziej że wójtem gminy został wówczas mój mąż Karol Czternastek i za nasz cel postanowiliśmy wybudować szkołę. Rzucano nam na tym przedsięwzięciu kłody pod nogi.”
Ludność ukraińska zbuntowana przez Iwana Rapaka i innych nie przychodziła do pracy Szarwarkowej. Wójt zmuszał więc ludzi z innych gromad. Bywały dni, w których pracownicy gminy wraz z wójtem przerywali swe zajęcia i szli pomagać murarzowi, podając cegłę lub robiąc zaprawę murarską. Każde dziecko szkolne musiało dziennie 1 - 2 godz. Podawać cegłę.
By przeszkodzić tej budowie Ukraińcy wysyłali do władz wojewódzkich i Kuratorium telegramy, że buduje się szkołę bez planu, na nieodpowiednim gruncie itp. Wobec takich skarg władze utrudniały budowę i wysyłały zakazy kontynuowania budowy.
Nie ustawaliśmy (Czternastkowa) jednak w pracy narażając się na wiele przykrości. Przeszkadzał również sołtys Józef Solan, który nie chciał by budynek był piętrowy, tylko z 1 salą lekcyjną parterowy, z mieszkaniem na poddaszu dla nauczyciela. Przemogłam i tę przeszkodę. Wreszcie stanęły mury budynku piętrowego.
W styczniu 1938 roku zwróciła się koleżanka Janina Czternastkowa da Koła Opieki nad Szkołami Kresowymi Oficerów i urzędników MS wojsk z prośbą o opiekę nad szkołą w Wołkowyi.
W odpowiedzi na prośbę otrzymała list, w którym poinformowano, że Koło Opieki nad Szkołami bierze w opiekę szkołę w Wołkowyi.
W maju 1938 roku do Wołkowyi przyjechała delegacja, by uzgodnić współpracę, pomoc w budowie szkoły, wyposażeniu itd. W skład delegacji wchodzili: kapitan Maciejewski, kapitan Węgierkiewicz i sekretarz MS Wojsk Konstytucja Rzączyńska. Przywieźli z sobą wiele podarków dla szkoły - między innymi aparat radiowy, fotograficzny, piłkę do siatkówki itp.
Po wyjeździe delegacji w czasopismach „Polska Zbrojna”’ i „Junak” ukazały się artykuły o szkole w Wołkowyi. W krótkim czasie przysłano blachę na pokrycie szkoły i 600 zł na najpilniejsze wydatki.
Dnia 1 WRZEŚNIA 1938 roku rozpoczęła się nauka w nowej, przestronnej szkole. Po 19 latach duszenia się w ciasnych chatach - zaczęło się nowe życie, w salach dużych, jasnych.
Dziatwa chętniej chodziła do szkoły. Wieczorami zbierali się starsi, by posłuchać radia i posłuchać czytanej przez Panią Czternastkową prasy przesyłanej przez wojsko.
Szkoła dysponowała salą ze sceną. Zaczęto urządzać imprezy na różne uroczystości. Przybywały na te imprezy dzieci z różnych wiosek należących do gminy Wołkowyja.
Wołkowyja stała się ogniskiem polskości. „Praca ta wzbudziła tak wielkie uznanie i zainteresowanie ze strony MS Wojsk, że szkoła w Wołkowyi, miała zostać reprezentacyjną w naszym okręgu” (J. Czternastkowa).
Pierwsze przedstawienie w szkole odbyło się 11 XI 1938 r. Grano sztukę E. Szelburg – Zarębiny „Wyprawa po szczęście”.
Koło Opieki z Warszawy pomagało materialnie, przyczyniało się do wszystkich imprez szkolnych przysyłali prezenty dzieciom na Gwiazdkę i Mikołaja itp.
Dzięki tej pomocy zorganizowano dożywianie w szkole. Wszelkie potrzeby szkole były zaspokajane przez MSW.
Poczyniliśmy starania o urządzenia ogródka szkolnego i boiska sportowego. W lutym 1939 roku młodzież odegrała sztukę „śnieżki”, później „Zaczarowaną fujarkę”.
Współpraca z wojskiem układała się bardzo dobrze. Rada gromadzka podjęła uchwałę, by w dowód wdzięczności za pomoc materialną i opiekę wmurować w budynku szkolnym tablice pamiątkową.
Tej tablicy pamiątkowej niestety już nie wmurowano.
Czytaj o dalszych losach szkoły. |